Mimo że przez całe życie podpisywał się jako Wóycicki, urodził się Aleksander pod nazwiskiem Wojcicki dnia 5 marca 1878 roku w Mistowie koło Nowomińska, jako syn zamożnych gospodarzy.Był najmłodszym z braci, czwartym z kolei dzieckiem i jednocześnie jednym z sześciorga, jakie wydali na świat Stanisław Wojcicki i Karolina z domu Krzyżanowska.

Elementarną wiedzę otrzymał Aleksander od matki i domowego nauczyciela, którego rodzice zaangażowali do kształcenia swoich czterech synów. Pierwszą szkołą jaką ukończył (w 1892) była dwuklasowa szkoła miejska w Mińsku. Tam nauczyciel Aleksandra, spolszczony Francuz, Erazm Latour dawał mu, poza programem szkolnym, prywatne lekcje polskiego, francuskiego, łaciny i matematyki. W wieku 14 lat Aleksander opuścił dom i wyjechał do Warszawy. Wstąpił tu do III Gimnazjum Państwowego przy ulicy Traugutta.

Matka Aleksandra miała ogromną ambicję by wykształcić choć jednego z synów. Trzej zostali przy niej i mężu na wsi, Aleksander zdobywał wiedzę i dzielił się nią - udzielał korepetycji młodszym uczniom i za zarobione pieniądze opłacał tajne wykłady z literatury i historii polskiej u prof. Jana Nitowskiego. Pod koniec gimnazjum postanowił zostać księdzem.

W roku 1896, 9 września, wstąpił Aleksander do Metropolitalnego Seminarium św. Jana Chrzciciela przy kościele Karmelitów na Krakowskim Przedmieściu. Przez dwa lata studiował tam filozofię, później rozpoczął, trwające 2 i pół roku, studia nad Św. Teologią.

W 1901 roku złożył przysięgę przed ks. biskupem Ruszkiewiczem i został mianowany wikariuszem w parafii Błonie. W tym samy roku został subdiakonem, później diakonem, a 3 lutego 1901 roku złożył ostateczne egzaminy teologiczne i został kapłanem. Święcenia otrzymał Aleksander od Jego Ekscelencji Arcybiskupa ks. Wincentego Chościaka - Popiela w Kościele Archikatedralnym Warszawskim. W tejże Archikatedrze odprawił też (4 lutego 1901) swoją pierwszą mszę świętą. Trzy dni później był już w Mistowie i w rodzinnej parafii w Nowomińsku (dziś Mińsk Mazowiecki) odprawił, w obecności między innymi proboszcza miejscowej parafii ks. Karpińskiego, czwartą w swoim życiu mszę.

W ciągu pierwszych lat pracy duszpasterskiej był Aleksander wikariuszem w parafii Błonie, zastępcą proboszcza w Kuflewie i znów wikariuszem w Warce, Wiskitkach i Kutnie.

W Wiskitkach i Kutnie pracował z prostymi ludźmi, prowadził tam działalność oświatową, społeczną i kulturalną. Szerzył czytelnictwo poza szkołą. W parafiach w których pracował zakładał chóry i gromadził wokół siebie ludzi, których nauczał. Wspólnie z robotnikami z Żyrardowa założył, jedną z pierwszych w Polsce, spółdzielnię robotniczą "Żubr". Później został mianowany proboszczem parafii Sobótka k. Łęczycy, a wkrótce potem proboszczem w Kiczkach k. Mińska Mazowieckiego. Trzy tygodnie pobytu tutaj utwierdziły go w przekonaniu, że tradycyjna praca duszpasterska mu nie wystarcza. Kontakt z robotnikami pozwolił księdzu Wóycickiemu na poznanie ich potrzeb. Powodowany chęcią oddania się racjonalnej pracy społecznej wśród robotników postanowił studiować ekonomie społeczną w najlepszych uczelniach zachodnioeuropejskich.

W 1906 roku wyjechał do Paryża, gdzie studiował na wydziale prawa Uniwersytetu Paryskiego i w Szkole Nauk Politycznych. Traktował Francje jako swoją drugą ojczyznę, a Paryż uznawał za centrum świata naukowego i wszelkiej myśli postępowej. Dwa lata później (w 1908 roku) otrzymał dyplom ukończenia studiów ekonomiczno-społecznych. Uczęszczał na wykłady sławnego wówczas ekonomisty i teoretyka spółdzielczości Charle'a Gide'a oraz profesora nauk politycznych Emila Cheysson'a.

W sierpniu wyjechał Aleksander do Londynu, gdzie doskonalił język angielski. Uczęszczał do "School of Economics". Tutaj i w bibliotece British Museum przygotowywał się do doktoratu, jaki zamierzał zrobić w Katolickim Uniwersytecie Lowańskim w Belgii.

Do Lowanium (Louvain) pod Brukselą wyjechał w październiku. Zapisał się tu na wydział prawa oraz kierunek nauk politycznych i społecznych trzeciego roku studiów. Założył "Polonia Lovaniensis" - koło dla studiujących tu Polaków. Członkowie koła wzajemnie sobie pomagali, urządzali święta kościelne i obchodzili święta narodowe.

W roku 1909 Aleksander napisał poważną rozprawę ogłoszoną drukiem pt. "La classe ouvriére dans la grande industrie du Royaume de Pologne" (Klasa robotnicza w wielkim przemyśle Królestwa Polskiego). Na podstawie tej pracy, pod koniec roku akademickiego, doktoryzował się. Otrzymał (6 maja), jako pierwszy polski kapłan, tytuł doktora nauk politycznych i społecznych.

W tym samym roku wrócił do Polski i został wikariuszem w Zgierzu w powiecie łódzkim. Wkrótce jednak Cesarska Rzymskokatolicka Akademia Duchowna w Petersburgu powołała go na profesora socjologii. Ponieważ ks. arcybiskup Popiel nie zgadzał się na wyjazd księdza Wóycickiego, ten, za namową rektora Akademii, księdza Żarnowieckiego, przeniósł się do Archidiecezji Mohylowskiej i bez przeszkód objął katedrę w Akademii Petersburskiej (1 I 1910). Tu uzyskał stopień kandydata Świętej Teologii.

Kiedy w czasie pierwszej wojny powstała w Petersburgu wyższa uczelnia polska pod nazwą Wyższe Kursy Polskiej Macierzy - ksiądz Wóycicki wykładał tam nauki społeczne. Obok pracy naukowej prowadził także pracę społeczną: w roku 1915 wzniósł wzorową ochronę – szkołę dla dzieci wygnańców, które dopiero jesienią 1918 roku przywiózł do kraju. Wcześniej, w roku 1917, zorganizował Towarzystwo Pomocy dla Ofiar Wojny.

Pod koniec 1917 roku ksiądz Idzi Radziszewski, rektor Akademii Duchownej postanowił utworzyć uniwersytet katolicki w nowopowstałej Polsce. Do grona organizatorów i profesorów nowej wszechnicy powołał i księdza Wóycickiego. Ten wyjechał z Petersburga do Warszawy, a stamtąd do Lublina.

Tam 8 grudnia 1918 wziął udział w uroczystym otwarciu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Na KUL-u wykładał (XII 1918 - VI 1924) socjologię i historię gospodarczą na wydziale prawa i nauk społeczno ekonomicznych, a później etykę społeczną.

5 listopada 1922 Aleksander Wóycicki został wybrany posłem na sejm Rzeczypospolitej. Piastował ten mandat przez cały czas trwania kadencji – od 28 XI 1922 do 28 XI 1927 roku. Jego legitymacja poselska miała numer 364.

Na niespełna miesiąc przed wyborami gazeta “Głos Lubelski” pisała o księdzu Aleksandrze Wóycickim, jako o jednym z najwybitniejszych działaczy Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji, otwierającym sejmową listę numer 8 z okręgu Lublin – Chełm – Lubartów. Przedstawiano pokrótce ówczesne dokonania księdza (między innymi działalność społeczną wśród robotników lubelskich) i w podsumowaniu napisano: ”Jest to kandydat ze wszechmiar pierwszorzędny do sejmu. Jeżeli zważymy, że X. Al. Wóycicki jest doskonałym mówcą, wykłada myśli swe jasno i jest niezmordowany w swej pracy uświadamiającej wśród robotników, - zrozumiemy, że, jako poseł, dla ludności zwłaszcza robotniczej będzie orędownikiem i opiekunem niezawodnym”.

I rzeczywiście - w Sejmie pełnił ksiądz Wóycicki funkcję prezesa Komisji Ochrony Pracy. W swoich wystąpieniach sejmowych walczył o zasiłki dla bezrobotnych, zabezpieczenia socjalne dla ofiar wypadków przy pracy, współtworzył projekt ustawy o popieraniu budowy domów mieszkalnych.

Kiedy po Traktacie Wersalskim powstała Liga Narodów, a w jej skład weszła Międzynarodowa Organizacja Pracy co roku zwołująca tzw. Międzynarodowe Konferencje Pracy w Genewie, rząd Rzeczpospolitej na każdą z nich wysyłał, jako swego delegata, właśnie księdza Wóycickiego. W ciągu dwudziestolecia międzywojennego wziął on udział w konferencjach Ligi Narodów oraz w zjazdach Komisji Technicznych w Paryżu, Londynie, Brukseli, Pradze i innych miastach.

W 1923 ksiądz Wóycicki rozwijał w Warszawie działalność spółdzielczą: wybudował duży dom spółdzielczy przy ulicy Mokotowskiej i został wybrany prezesem zrzeszenia.

Pod koniec roku Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie powołał Aleksandra na katedrę Chrześcijańskich Nauk Społecznych. Tam był wybierany kilkakrotnie prodziekanem Wydziału Teologicznego.

W 1924 roku, postanowieniem z 29 stycznia prezydent Stanisław Wojciechowski mianował ks. Wóycickiego profesorem zwyczajnym Chrześcijańskich Nauk Społecznych na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Do obowiązków nowo-mianowanego profesora należało prowadzenie badań naukowych i odbywanie wykładów oraz ćwiczeń w wymiarze nie mniejszym niż 5 godzin wykładów i 2 ćwiczeń w tygodniu.

19 września 1925 ks. Wóycicki został mianowany profesorem zwyczajnym Chrześcijańskich Nauk Społecznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Pół roku później, 17 II 1926 prezydent zamianował księdza Aleksandra, profesora zwyczajnego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, profesorem zwyczajnym Chrześcijańskich Nauk Społecznych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie.

Wiosną 1927 roku profesor Wóycicki został wybrany jednym z członków polskiej delegacji parlamentarnej, która wyjechała do Francji by zacieśniać więzy przyjaźni polsko – francuskiej i w ciągu miesiąca zwiedził główne ośrodki wychodźstwa polskiego. Został prezesem sekcji kulturalno oświatowej.

W roku 1928 został Aleksander wysłany jako delegat rządowy na XI Międzynarodową Konferencję Pracy w Genewie.

W tym samym roku, 10 listopada, został Kawalerem Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie otrzymał dnia 19 IV 1929 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Wilnie z rąk wojewody, Władysława Raczkiewicza.

Latem 1937 do warszawskiego mieszkania księdza Wójcickiego przy Mokotowskiej przyszedł z Wilna telegram następującej treści: ”Ksiądz prodziekan został wybrany na rektora na pozostałą część kadencji, to jest na dwa lata. Czy ksiądz prodziekan wybór przyjmuje. Prosimy odwrotną odpowiedź telefoniczną telefon numer 2428 albo telegraficzną. Rektor Staniewicz”.

Ksiądz Aleksander nie odmówił, a Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, Ignacy Mościcki, zatwierdził jego wybór na rektora Uniwersytetu imienia Stefana Batorego w Wilnie w specjalnym piśmie, pod którym podpisy złożyli także prezes rady ministrów, Felicjan Sławoj-Składkowski i minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, Wojciech Świętosławski.

Rok 1938 przyniósł profesorowi Wóycickiemu dwa odznaczenia: Brązowy Medal za Długoletnią Służbę (31 V) i Złoty Krzyż Zasługi za pracę społeczną (7 XII). Rok kolejny (29 IV) przyniósł kolejne – Pierścień Złoty Leonarda da Vinci, o czym wspomina Kurier Wileński.

Aleksander Wóycicki był rektorem uczelni wileńskiej do 1 września 1939. Złożył wówczas, zgodnie z ustawą o szkołach akademickich, godność rektorską, przekazał majątek wszechnicy wileńskiej nowemu rektorowi i 4 września wyjeżdża do Warszawy. Stanął w niej następnego dnia i trafił, jak sam pisał, “w piekło bombardowania stolicy przez Niemców” .

Aż do kapitulacji Warszawy mieszkał w piwnicy. Po zajęciu miasta przez Niemców został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Wyszedł z niego na początku października. Całą wojnę mieszkał w mieszkaniu Spółdzielni Mieszkaniowej, którą sam zorganizował w 1923 roku. Dalej prowadził pracę naukową. Angażował się w pracę duszpasterską przy Kościele Św. Aleksandra na Pl. Trzech Krzyży.

Po upadku Powstania Warszawskiego ksiądz Wóycicki wyjechał do Nadarzyna, do swojego kolegi, proboszcza nadarzyńskiego, ks. Czesława Maliszewskiego. W Wielkanoc 1945 roku wrócił do Warszawy. Został profesorem Katolickiej Nauki Społecznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego.

W roku 1948 Ministerstwo Oświaty zwolniło ks. Wóycickiego ze stanowiska profesora na UW i ograniczyło jego wykłady do dwóch godzin tygodniowo. Aleksander pracował wówczas także w Metropolitalnym Seminarium Duchownym Św. Jana Chrzciciela, gdzie wykładał socjologię katolicką. W tym roku pracował także dla Polskiego Radia i przygotował kazania dla audycji niedzielnych. Współpracę z radiem przerwał po 30 VIII 1949 roku. Episkopat Polski zawiesił wówczas transmisje mszy świętych z kościołów po tym, jak dyrekcja programowa Polskiego Radia zabroniła emitowania kazań (dyrekcja uważała, że są one zbyt polityczne, Episkopat uznał je za integralną część nabożeństwa).

W roku 1951 Aleksander Wóycicki został mianowany Prałatem Domowym Jego Świątobliwości Piusa XII. Był już wówczas ciężko chory. Z rakiem walczył do końca życia. Umarł 2 VIII 1954 roku w Warszawie w wieku 76 lat. Pochowano go na Powązkach.

W notatce pośmiertnej wspominającej księdza profesora dk. Tadeusz Uszyński pisał o bolesnej stracie, jaka dotknęła Seminarium św. Jana; o tym, że odszedł człowiek, który do końca doskonalił swój umysł i charakter, do końca studiował i kontrolował swą wiedzę, który chciał, by nauka społecznej sprawiedliwości chrześcijańskiej przeniknęła do dusz ludzkich.

W rodzinie jest Aleksander symbolem sukcesu, ale nie w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Jest postrzegany jako człowiek, który posiadł ogromną wiedzę, zdobył uznanie, szacunek innych i tytuły uniwersyteckie. Jest Wójcickim, który był księdzem, posłem, wykładowcą sześciu uczelni, człowiekiem którego z gminu wyrwał głód wiedzy, chęć poznania świata i chęć pomocy ludziom ubogim.

Jak sam o sobie pisał w autobiografii w rękopisie, której dał tytuł “ Moje ja” (a która w Archiwum Archidiecezji Warszawskiej znajduje się, nieuporządkowana, w kilku ogromnych tekach) – prawdziwym szczęściem jego żywota była idealna matka, dobrzy wychowawcy, znakomici mistrzowie i znakomite środowisko kulturalne, od których czerpał duchową strawę na drogę życia (...). Najpożywniejszym jednak jego pokarmem była wiara matki przelana do duszy syna (...). Kolejnym darem jaki otrzymał na życiową drogę, było dążenie do zdobywania wiedzy, które rozbudziła w nim matka, a rozwinęli mistrzowie. Oni sprawili, iż wyostrzył w sobie Aleksander zmysł badawczy i “skierował go ku zagadnieniom humanistycznym, teologicznym, moralnym, socjologicznym, a nie ku wiedzy materialistycznej, ku ciasnemu scjentyzmowi z jego tępym determinizmem”.

W swoich notatkach wspominał profesor Wóycicki swoją, w czasach paryskich, studencką wyprawę do zamku pod Compiegne. Uwagę jego zwrócił uwieczniony na ścianie w pokoju któregoś z Ludwików napis “ qui veut, peut” (kto chce, ten może). Maksyma ta stała się regułą jego postępowania. Zrozumiał, że człowiek jest tyle wart, ile warta jest jego wola do nauki z sumiennym spełnianiem obowiązków. Sumienna praca, wytrwała, metodyczna, taka, na jaką patrzył w domu rodzinnym – uzmysłowiła mu, iż życie świadomego Polaka winno być nieustannym narodowym czynem, zdolnym nawet na zgliszczach tworzyć arcydzieła.

Aleksander często wracał do swojej rodzinnej wsi. Zabierał na nią, jak sam mówił trzy swoje ulubione książki: Nowy Testament, Sumę Teologiczną Św. Tomasza i Boską Komedię Dantego. Siadał pod ogromną lipą i oddawał się lekturze. Wiara, wiedza, wola i praca niczym latarnia wytyczały mu drogę, jaką przez całe życie podążał. Słowo latarnia użyte zostało w tytule jednak z innego powodu.

Wójcickich w Polsce jest kilka tysięcy. Nie wiadomo ilu z nich łączą więzy krwi. Wójciccy z Mistowa, gdy nie wiedzą czy spotkany na ich drodze inny Wójcicki jest ich krewnym, nie muszą wypytywać go szczegółowo o imiona rodziców, sióstr i braci by stwierdzić, czy jest ich rodziną. Wystarczy, że spytają go czy miał w rodzinie księdza Aleksandra, rektora Uniwersytetu w Wilnie i będą już wiedzieli z kim mają do czynienia. Księdza zna bowiem większość członków rodziny i większość potrafi też wskazać stopień pokrewieństwa, jaki łączy ich z księdzem. Pamięć o jednostce wybitnej w rodzinie pozostanie, przyszłe pokolenia będą miały zatem ułatwione zadanie. Gdy kiedyś zagubione zechcą odnaleźć swoje korzenie, wystarczy że dotrą do widocznego niczym latarnia nad morzem koligacji i pokrewieństw księdza Aleksandra, bądź do czyjegoś o nim wspomnienia – stąd już prostą drogą trafią do Mistowego i mieszkającego w nim, prawie czterysta lat temu, Macieja Woycika.